Uczeń zabrany z powodu „filmu ze Smurfem” AfD: Sąd uznaje działania policji za niezgodne z prawem

W marcu ubiegłego roku dyrektor szkoły średniej w Ribnitz-Damgarten, Meklemburgia-Pomorze Przednie , zaalarmował policję. Powód: 16-letnia wówczas uczennica rzekomo rozpowszechniała w mediach społecznościowych treści istotne dla bezpieczeństwa państwa. Na filmach przesłanych dyrektorowi przez sygnalistę dziewczyna rzekomo pojawiała się z niemiecką flagą i symbolami runicznymi.
Podobno przesłała też film AfD ze Smerfami i napisała, że Niemcy to nie tylko miejsce na mapie dla niej, ale dom. W postach uczennica podzieliła się takimi stwierdzeniami jak „Multikulturowość to koniec drogi”, „Niemiecka młodzież naprzód” i „W Niemczech mówi się po niemiecku, nic yalla yalla”. To wystarczający powód, aby szkoła wezwała policję. Dziewczynkę zabrali następnie z klasy trzej funkcjonariusze.
Sędzia: „To nie było konieczne”Rodzice dziewczynki ostro skrytykowali tę akcję i złożyli pozew przeciwko krajowi związkowemu Meklemburgia-Pomorze Przednie oraz Ministerstwu Spraw Wewnętrznych . Po tym, jak sprawa trafiła na pierwsze strony gazet, zwłaszcza z powodu „filmu ze Smerfem”, policja ogłosiła, że taki film nie był decydującym czynnikiem w operacji. Doprowadziły do niej inne treści rzekomo istotne dla bezpieczeństwa państwa.
Mimo to Sąd Administracyjny w Greifswaldzie orzekł na korzyść powoda i uznał operację policyjną za bezprawną. Sąd stwierdził: „Sposób, w jaki przeprowadzono środek, był nieproporcjonalny. Rozmowa policjantów z ofiarą mogła odbyć się w domu lub na posterunku policji. Nie było konieczne usuwanie jej z zajęć w miejscu publicznym i tym samym tworzenie efektu stygmatyzacji”.
Policja uzasadniła operację, wskazując, że po prostu chciała „chronić dziewczęta przed potencjalną wrogością”. Minister spraw wewnętrznych Christian Pegel (SPD) następnie zajął się tą kwestią w parlamencie krajowym, podkreślając, że policja powinna interweniować częściej niż rzadziej.
Sędzia przewodniczący nie zgadza się. Można by było przyjąć łagodniejsze podejście i porozmawiać ze studentem po zajęciach. Jednak w tym przypadku urzędnicy wybrali inne podejście — „na oczach publiczności szkoły”.
Berliner-zeitung